Uwielbiam, wręcz kocham zimy, a więc zimowe rozpoczęcie Nowego Roku mnie ucieszyło. Bez śniegu zima jest taka uboga, a dnie ciemniejsze. Odbijające się od śniegu światło ma zbawienny wpływ na nasze samopoczucie. Różne prognozy co roku zapowiadają niesamowite zimy, a rzeczywistość z reguły je smutnie weryfikuje. Zima w naszym położeniu geograficznym po prostu jest niezbędna, choćby w kontekście zasobów wody słodkiej. Niestety zmiany klimatyczne powoduję, że żyjemy w czasach dynamicznie zmieniających się warunków atmosferycznych. Nasza Ziemia stara się dążyć do równowagi reagując tak jak jeszcze potrafi. Dla naszej Ziemi nie liczy się czy mamy zimę, ale czy w ogóle jest, a gdzie to już drugorzędna kwestia. Chodzi i utrzymywanie średniej temperatury. Troszeczkę upraszczam ale kiedy pod dyskusję trafiają sprawy klimatyczne należy je rozważać właśnie w skali globalnej, a nie lokalnej. Zatem krótkie wystąpienie zimy przywitałem z radością i ze smutkiem pożegnałem. Jednak te kilka dni dało nam i wielu innym dużo radości, szczególnie dzieciakom.
Śnieg, śnieg, śnieg
Opady były na tyle wystarczające, że można było podjąć typowo zimowe aktywności. Wyjęto biegówki, sanki wszelakich rodzajów i w końcu użyto je zgodnie z ich przeznaczeniem 🙂 . Ja niezmiennie jest zwolennikiem chodzenia, a więc praktykowałem zimowe wędrowanie. Wspólnie z żoną uprawiamy nordic walking i przemierzamy niemal codziennie nieco ponad 5 km trasę. To niewiele jak na ten typ aktywności ale to zajmuje nam około godziny, a właśnie tyle udaje nam się wygospodarować. Godzinna wędrówka, przeważnie o charakterze wysiłkowym wydaje się być odpowiednią aktywnością.
Gorąco zachęcam do regularnych aktywności. Soboty i niedziele to wręcz stan oblężenia w porównaniu do 2019 roku sprzed pandemii i zmian w funkcjonowaniu sklepów wielkopowierzchniowych. Parking na Wólce Węglowej nie wystarcza i powoli wydmy przy parkingu stają się miejscami postojowymi.
Jako przewodnik po Kampinoskim Parku Narodowym z jednej strony cieszę się, że coraz więcej osób, rodzin korzysta z możliwości spacerów i wędrówek w Kampinoskim Parku Narodowym. To prostu jest dobre dla zdrowia, i samopoczucia. Wraz z nimi można spotkać wiele czworonożnych przyjaciół. Zimowa aura pozwoliła wielu zapoznać się ze współczesną modą wśród czworonogów 😉 . Dzięki Kampinoskiemu Kurierowi wiemy, że interpretacja regulaminu Straży Leśnej jest następująca:
„Do Kampinoskiego Parku Narodowego wolno wprowadzać psy na krótkiej smyczy tam, gdzie może poruszać się turysta pieszy, czyli na znakowane szlaki turystyczne”.
Wiele czworonogów jednak nie jest prowadzonych na jakiejkolwiek smyczy. To temat oczywiście dyskusyjny, a nawet zagajenie w tej sprawie rozmowy może spotkać się z agresywną reakcją. Sam regulamin jest niejednoznaczny. Pamiętajmy, że niektórzy mogą bać się psa idącego samopas, że pies to zwierzę, którego instynktownych reakcji nie zawsze da się przewidzieć. U podłoża zagadnienia na smyczy, czy jednak bez leżą m.in. takie kwestie jak:
- poczucie bezpieczeństwa innych,
- bezpieczeństwo samych czworonogów,
- bezpieczeństwo innych gatunków fauny, dla których puszcza to naturalne siedlisko.
Radość napotkanych czworonogów przeważnie jest przeogromna :D.
Fotografia
Niemal za każdym razem kiedy idę w las zabieram statyw i aparat fotograficzny. Nie robię setek zdjęć, nie każdy widok powoduje, że postanawiam zrobić zdjęcie. Można by powiedzieć, że poluję na kadr, który ma to coś w sobie, choćby minimum ale jednak. Czasami warto po prostu się delektować. Coraz częściej pozwalam sobie na delektowanie się widokiem. Kiedy uwiecznię dany kadr w cyfrowej pamięci odkładam aparat na bok i daje sobie przeżyć to co widzę. Aparat to jednak techniczne odgrodzenie, które potrafi odciągnąć od przeżywania, a po to wędrujemy po puszczy. Więcej zdjęć z zimowych wędrówek znajdziesz w naszej galerii.
Zimowe warunki ze śnieżną pokrywą ułatwiają tropienie zwierząt choć nie możemy podążać po tropach gdzie tylko one prowadzą. W parku narodowym nie powinno się schodzić ze szlaków i ścieżek dydaktycznych. Na zdjęciu powyżej tropy jelenia lub sarny. Mistrzem w odczytywaniu śladów nie jestem ale niewątpliwie skonsultuje się z mistrzem w tym zakresie Łukaszem Tulejem.
Nasz wspólny, mój i żony, szlak wędrówki prowadzi obok jeziorka Opaleń w pobliży Polany Opaleń (zdjęcie poniżej).
Jeziorko Opaleń ma swoja ciekawą historię sięgającą okresu dwudziestolecia międzywojennego, a może i jeszcze dalej wstecz. Jeziorko to z charakterystyczną wyspą pełniło rolę wodopoju dla zwierząt hodowanych na potrzeby polowań. Według podań, legend 😉 była tam też swego czasu plaża wysypana piaskiem. Jak było naprawdę z tą plażą chyba już nie będzie dane nam poznać. Jeziorko pełni rolę wskaźnika poziomu wód. Obecnie daleko do rekordowych poziomów wody i tym bardziej do jej „czystości”. Brzozy nieprzyzwyczajone do takich zmian w wilgotności obumarły. Kilka lat temu właśnie zimą po dobrze zamarzniętym jeziorku można było przejść na wysepkę.
Muszę przyznać, że niemal natychmiast jak puszcza okryła się pokrywą śnieżną wyruszyłem na szlak. Zimowe rześkie powietrze, skrzypienie śniegu, widoki cieszące oczy, a dzięki temu, że śnieg tłumi dźwięki ta miękka cisza była niesłychanie kojąca. Dzięki temu cała wędrówka pozwoliła mi nieźle się odprężyć, nabrać nieco sił. Więcej zdjęć znajdziesz w naszej galerii.
Kiedy piszę to słowa przy naszym domu nie ma już śladów śniegu ale w puszczy są jeszcze miejsca gdzie lód, który po kilku metrach przechodzi w chlapę i stojącą wodę. Dzisiejsze wędrowanie miało charakter zręcznościowy 🙂